piątek, 29 kwietnia 2016

"Mr. Brownstone"



     Powoli rozchyliłam powieki. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Była 3:30. Godzina demona.

Cicho westchnęłam i zamykając oczy odwróciłam się na drugi bok, żeby przytulić się do mojego partnera. Ku mojemu zdziwieniu miejsce obok mnie było puste. Gwałtownie podniosłam się do siadu i rozglądnęłam po pokoju hotelowym. Na podłodze leżała poduszka i zmierzwiona kołdra, a miejsce gdzie powinny znajdować się te przedmioty wyglądało jakby przeszedł przez nie huragan.

 - Pewnie poszedł zapalić. – próbowałam uspokoić samą siebie, ale jakaś część mnie czuła histeryczny strach i nie dawała się przekonać, tworząc najgorsze scenariusze.

 Nagle usłyszałam huk i poczułam jak serce mi staje by w momencie gdy zauważyłam łunę światła wydobywającą się z łazienki, zacząć dziko galopować. W głębi duszy próbowałam sobie wmówić, że to nic strasznego, ale wspomnienia z wieczornego seansu nie ułatwiały mi tego.

    
    Zeszłam z łóżka i ostrożnie zmierzałam ku pomieszczeniu z którego wydobył się hałas. Zimna podłoga drażniła moje gorące stopy, a łomoczące serce uniemożliwiało spokojny oddech. Chcąc być jak najciszej próbowałam go wyrównać, ale to sprawiało tylko piekący ból.

Droga do drzwi łazienki wydawała się być nieskończenie długa, a było to zaledwie kilka metrów. Ostrożnie zajrzałam przez szparę między drzwiami i poczułam kamień spadający z serca, jednak po chwili zalała mnie fala najgorszego strachu na ziemi. Widok po drugiej stronie przeszedł wszystkie moje wyobrażenia.

      
    Slash siedział z głową opartą o muszlę klozetową i ciężko dyszał. Jego nagie plecy i twarz były oblane potem. Kurczowo ściskał materiał spodni w palcach i co kilka sekund mocno zaciskał zęby. Koło niego leżała rozwalona szafka, a kawałek dalej strzykawka z heroiną i opaska uciskowa.

     
    Przez moją głowę nigdy nie przebiegło tyle myśli co w tamtej chwili. Nie miałam pojęcia co mam robić. Głosik w mojej głowie niemiłosiernie krzyczał, że to moja wina, bo to ja mu kazałam odstawić to świństwo pod groźbą rozstania. Napłynęły mi łzy do oczu, gdy zrozumiałam, że to naprawdę ja zawiniłam, a jemu tak na mnie zależy, że walczy z tym cholernym głodem.

     
    Wycierając załzawione oczy szybko wbiegłam do pomieszczenia. Zauważyłam jak Slash się wzdrygnął, gdy otworzyłam drzwi. Momentalnie upadłam na kolana koło niego i odgarnęłam mu włosy z twarzy, gdy szarpany konwulsjami zwymiotował do toalety.

- Nie daję rady! Nie daję już rady!!! – pierwszy raz zobaczyłam go płaczącego. Zawsze opanowany, spokojny w tamtej chwili zalany potem i targany dreszczami, płakał.

Mocno go objęłam, a on wtulił się we mnie, wczepiając palce w moją koszulkę. Nuciłam pod nosem jakąś melodię, żeby go uspokoić, ale to nic nie dawało. Nie mam pojęcia jak się czuł, ale to musiało być straszne. Przychodziło to falami, wtedy mocno wbijał palce w moje plecy, zadając tym duży ból, ale to na pewno nic w porównaniu z jego cierpieniem.

     
    Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale w pewnym momencie nie widząc żadnych rezultatów, wyswobodziłam się z jego uścisku i zmoczyłam ręcznik zimną wodą. Przyłożyłam go delikatnie do jego twarzy i zauważyłam malująca się na niej ulgę. Jednak długo to nie trwało, za chwilę została wyparta przez grymas bólu.

     
    Miałam dość. Nie mogłam dłużej patrzeć na cierpienie osoby, którą kocham. Błyskawicznie chwyciłam strzykawkę leżącą niedaleko i wypuściłam część jej zawartości do toalety. Następnie porwałam opaskę i mocno ją zacisnęłam na przedramieniu Saula. Nie wierząc w to co robię, wbiłam igłę w jego żyłę i nacisnęłam tłoczek. Slash w ogóle w tamtej chwili nie kontaktował.

   
     Na efekt nie trzeba było długo czekać. Już po pary sekundach otworzył zmęczone oczy i spojrzał na mnie.

- Co ty zrobiłaś? – wychrypiał głosem tak niepodobnym do jego melodyjnego.

- Pomogłam ci… musisz od tego odchodzić stopniowo. – uśmiechnęłam się i pomogłam mu wstać, następnie dojść do łóżka.

     
    Patrzyłam jak powoli zasypia i wtedy uświadomiłam sobie ile on dla mnie znaczy i ile ja dla niego. Mało kto byłby zdolny do odstawienia heroiny z dnia na dzień dla drugiej osoby.

- Kocham cię. – wymamrotał zaciskając swoją dłoń na mojej.

- Ja ciebie też. – wyszeptałam w odpowiedzi i ucałowałam go w czoło.

   
     Czuwałam nad jego snem przez całą noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz