piątek, 27 maja 2016

"It's a hard life!"



     Gwałtownie otworzyłam oczy i spojrzałam na budzik. 6:59. Czas wstawania.
      
     Ogarnęła mnie niechęć. Niechęć do życia… Paraliżowała każdą cząstkę mnie, uniemożliwiając ruch. Świadomość kolejnego dnia spędzonego na znienawidzonej uczelni sprawiła, że czułam w gardle ogromną, piekącą gulę. Do oczu napłynęły mi  łzy, ale zdusiłam w sobie szloch, żeby nie obudzić chłopaka.
      
     Zamrugałam kilkakrotnie oczami, aby przywrócić normalną widoczność i ostrożnie wyszłam z łóżka. Wyłączyłam budzik, a następnie upewniając się, że mój towarzysz nadal cicho pochrapując śpi, poszłam do łazienki.
      
      W momencie gdy stałam przed lustrem i przyglądałam się mojemu ciału, porwała mnie w swoje szpony niepohamowana nienawiść. Nienawiść wymieszana ze wstrętem do samej siebie. Tak bardzo chciałam wrócić do łóżka i stać się niewidzialną dla całego świata. Spędzać samotnie dni sama ze sobą.

Mój oddech stał się płytki i ciężki do złapania. Zacisnęłam powieki i biorąc kilka głębokich wdechów, odchyliłam głowę do tyłu. Wbiłam paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni i próbowałam się uspokoić.
     
      Nagle poczułam szorstkie, przyjemnie ciepłe dłonie na podbrzuszu, rozkoszny gorąc drugiego ciała przylegającego do moich pleców. Wszystkie smutki, problemy straciły na swojej mocy. Zapach jego włosów delikatnie łaskoczących moje ramię, gdy oparł na nim głowę, działał kojąco na każdą komórkę mojego organizmu.
- Wszystko w porządku? – Mruknął zaspanym głosem.
- W jak najlepszym. – Starałam się aby mój głos brzmiał jak najbardziej naturalnie, jednak nienajlepiej mi to wyszło.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak… - Spojrzałam ponownie w lustro. Byliśmy jak piękna i bestia, tylko tym razem role się odwróciły.
     
     Znów poczułam ogarniający mnie smutek i chęć płaczu. Szybko wyrwałam się z jego uścisku i nałożywszy szlafrok, zaczęłam chaotycznie czesać włosy. Szarpałam moje kłaki szczotką, chcąc jak najszybciej doprowadzić je do porządku, ale one nie chciały współpracować.
- Ej, ej… spokojnie, bo krzywdę sobie zrobisz. – Jego głos był łagodny i przyjemny dla ucha.
Zabrał mi szczotkę i delikatnie przejechał nią po całej długości włosów. Robił to  wprawą i dużą ostrożnością. Obserwowałam go w lustrze. Miał skupioną minę, ale co jakiś czas wbijał spojrzenie w nasze odbicie, wtedy ja odwracałam wzrok.
  
Po kilku minutach miałam pięknie rozczesane włosy, a moje serce ogarnął wstyd. Zachowałam się jak mała dziewczynka.
- To powiesz mi co się stało? – Tym razem jego głos zadał moim uszom ból. Czułam, że nie zasługiwałam na jego troskę.
- Ostatnio  mam lekkie rozchwianie emocjonalne. – Uśmiechnęłam się sztucznie i zaczęłam się ubierać.
- Coś z uczelnią? – Nie odpowiedziałam na pytanie. – Chodź dzisiaj ze mną… - Przytulił mnie i delikatnie pocałował w czoło. – Będzie fajnie. Co prawda o 10 mam wywiad, ale potem pójdziemy na spacer, może jakiś obiad. – Mój umysł protestował, a serce kazało iść. Nie chciałam opuszczać zajęć, ale wizja spędzenia tak pięknego dnia była mocniejsza i bezwiednie przytaknęłam ruchem głowy.

~~*~~
   
      Szliśmy przez zatłoczone ulice Miasta Aniołów. Uczepiłam się ręki Slasha i za wszelką cenę starałam się wymijać  każdą osobę, która nie zwracając uwagi na mnie, napadała moje towarzysza, prosząc o zdjęcie, albo autograf. Za każdym razem gdy ktoś mnie taranował, albo w jakikolwiek  sposób szturchał, dotykał, czułam jak moje ciało przeszywa nieprzyjemny dreszcz będący wyrazem mojego wstrętu. W takich chwilach wbijałam mocno paznokcie w rękaw skórzanej kurtki Saula i starałam się opanować gniew, który nakazywał mi skopać tych wszystkich ludzi.
Normalnie pojechalibyśmy samochodem, albo poszli z ochroną, ale Slash uparł się, że chce spędzić ze mną więcej czasu niż piętnaście minut jazdy samochodem, a przy ochronie czuje się skrępowany. Natomiast ja czułam się skrępowana gdy musiałam być wśród ludzi, w dodatku takich, którzy udawali, że mnie nie widzą.
     
      Gdy Slash robił sobie zdjęcia z dzieciakami i podpisywał im koszulki, ja odeszłam kawałek od tej szopki i patrzyłam w niebo. Słońce walczyło z czarnymi chmurami, zawzięcie starając się, aby jego promienie mogły pogładzić ludzkie twarze. Przymknęłam oczy i rozkoszując się chwilowym zwycięstwem gwiazdy, pogrążyłam się w krainie marzeń.
   
      Moje przyjemne rozmyślania skutecznie przerwało irytujące uczucie, że ktos na mnie patrzy. Starałam się je ignorować, ale przenikało mój umysł do tego stopnia, że chciałam zacząć krzyczeć. Szybko otwarłam oczy i energicznie obracając głową, zaczęłam się rozglądać. Na końcu drogi, którą wędrował mój wzrok, znajdowała się burza czarnych loków. Lustrzanki mieniące się w blasku zwycięskich promieni słonecznych, były ewidentnie skierowane w moją stronę, co oznaczało, że znalazłam źródło mojego odczucia. Mój towarzysz zauważywszy, że wreszcie zwróciłam na niego uwagę zaczął iść w moją stronę, a ja posłusznie czekałam aż się zbliży.
- Znowu oderwałaś się od rzeczywistości? – niby zwykłe pytanie, a sprawiło, że poczułam ja robi mi się gorąco ze złości.
- Gadasz ja moja matka. – Warknęłam i szybkim krokiem udałam się przed siebie.
Po kilku sekundach poczułam mocny uścisk na nadgarstku i szarpnięcie. Instynkt kazał mi się obronić i zaatakować napastnika , ale zaraz moja druga ręka również była unieruchomiona.
- Po prostu chcę, żebyś zobaczyła, że tutaj też jest pięknie i przestała uciekać. – Tym razem wbita była we mnie  para pięknych, czekoladowych oczu. Mogłam wpatrywać się w nie godzinami , jeśli tylko iskrzyły radością, ale w tamtej chwili były wypełnione troską i może nawet smutkiem. Poczułam się bardzo głupio i spuściłam wzrok, czując jak w moich oczach zbierają się łzy.
- Przepraszam… - mruknęłam i pociągnęłam nosem.
      
     Chwycił mnie za podbródek i delikatnie go uniósł  tak abym patrzyła na niego.  Poczułam dreszcz na plecach i serce zaczęło mi mocniej bić. Było tak jak wtedy, kiedy byłam smarkiem i miałam pierwszy raz pocałować się z chłopkiem.
- Kocham Cię. – Wyszeptał i musnął moje usta.
Przymknęłam oczy, czując jak wraz z tym pocałunkiem po całym moim ciele rozchodził się żar. W brzuchu zaczęły mi szaleć motyle, a w głowie usłyszałam szum ogromnego oceanu. Kolana mi zmiękły, nie chcąc dłużej utrzymywać mojego ciężaru. Opadłam w jego ramiona i namiętnie oddałam pocałunek. Zawzięcie walczyliśmy o dominację, wprawiając nasze języki w dziki taniec. Między udami zaczęło robić mi się ciepło, co nie zwiastowało w tamtej chwili nic dobrego. Chcąc zapobiec wydarzeniom, które niewątpliwie niewątpliwie byłyby ogromnym rarytasem dla mediów, oderwałam się od Slasha.
- Wracajmy do domu. Zadzwonię po taksówkę. – Wysapał mi do ucha i objął mnie, kładąc jedną dłoń na moim pośladku.
- Masz umówiony wywiad i nie możemy tego odwołać. – Westchnęłam i w odpowiedzi usłyszałam jęk rozpaczy.

~~*~~
    
      Im bliżej byliśmy biura w którym miał odbyć się wywiad tym więcej napalonych nastolatków nas wyczekiwało, a raczej Saula. Starałam się być wyrozumiała, w końcu kiedyś też byłam gówniarzem, który dałby się pociąć za zdjęcie ze swoim idolem, ale w pewnych momencie zrobiło się niebezpiecznie. Zostałam popchnięta przez jakąś głupią blondynkę i wylądowałam prawie że twarzą na chodniku. Slash chciał mi pomóc , ale piżdżąca się do niego dziewucha uniemożliwiała nam kontakt. Zamroczona wściekłością, odholowałam ją od Hudsona i rzuciłam w jej kierunku kilka gróźb.

Po tym incydencie postanowiliśmy zadzwonić po ochronę i prawników. Czuliśmy, że ta pinda tak tego nie zostawi.

piątek, 29 kwietnia 2016

"Riders on the Storm"



    Siedziałam na wzgórzu oparta o literę „Y” w napisie Hollywood i obserwowałam miasto rozpostarte pod moimi stopami. Wiecznie tętniące życiem w tamtej chwili wydawało się wymarłe, zaatakowane przez pierwsze krople deszczu.

Na niebie kłębiły się gęste, czarne chmury, a na horyzoncie było widać błyski piorunów, przyciąganych przez ziemię. Grzmot wydający się jedynie cichym pomrukiem wyrwał mnie z zamyślenia.

   
     Rozglądnęłam się dookoła i na chwilę skupiłam  wzrok na moim przyjacielu. Twarz jak zawsze miał zasłoniętą gąszczem czarnych włosów, ale byłam w stanie zobaczyć jego błyszczące oczy wpatrzone w dal. Uśmiechnęłam się pod nosem.


- Dlaczego lubisz burze? – Zapytałam, a on lekko drgnął, wyrwany przez mój głos z zadumy.

Chwilę siedzieliśmy w niezręcznej ciszy, przerywanej jedynie coraz głośniejszymi grzmotami.


 - Czemu pytasz? – Jego głos był cichy i spokojny, wręcz nieśmiały, zupełnie odmienny od tego, wspomożonego alkoholem, który można było słyszeć wieczorami w klubach.

Zawsze gdy mogłam z nim przebywać, z jego czystą formą, która nie była stworzona przez narkotyki i napoje wysoko procentowe, czułam się taka wyjątkowa. Serce biło mi szybciej za każdym razem kiedy mówił do mnie tym melodyjnym głosem.


- Ciekawość. – Wzruszyłam ramionami i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej, obejmując je ramionami.


- Lubię ją, bo gdyby była człowiekiem, byłaby zupełnie inna niż ja. Odważna, wyszczekana i zawsze pewna siebie… byłaby taka jak Ty. – Nie miałam pojęcia jak zareagować, więc puściłam tę uwagę  mimo uszu i nadal wpatrywałam się w nawałnicę będącą coraz bliżej nas. – A ty dlaczego ją lubisz?

      
     Nie chciałam odpowiadać na to pytanie. Wstałam i otrzepałam spodnie z pyłu. Stanęłam naprzeciwko mojego towarzysza i wyciągnęłam w jego stronę rękę. Odgarnął lekko włosy z oczy i pytająco na mnie spojrzał. Wywróciłam oczami.


- Niebawem będzie tu niebezpiecznie, a ja chcę dożyć waszego koncertu. – Uśmiechnął się nieśmiało i z moja pomocą wstał. Udaliśmy się do Miasta Aniołów.

"Mr. Brownstone"



     Powoli rozchyliłam powieki. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Była 3:30. Godzina demona.

Cicho westchnęłam i zamykając oczy odwróciłam się na drugi bok, żeby przytulić się do mojego partnera. Ku mojemu zdziwieniu miejsce obok mnie było puste. Gwałtownie podniosłam się do siadu i rozglądnęłam po pokoju hotelowym. Na podłodze leżała poduszka i zmierzwiona kołdra, a miejsce gdzie powinny znajdować się te przedmioty wyglądało jakby przeszedł przez nie huragan.

 - Pewnie poszedł zapalić. – próbowałam uspokoić samą siebie, ale jakaś część mnie czuła histeryczny strach i nie dawała się przekonać, tworząc najgorsze scenariusze.

 Nagle usłyszałam huk i poczułam jak serce mi staje by w momencie gdy zauważyłam łunę światła wydobywającą się z łazienki, zacząć dziko galopować. W głębi duszy próbowałam sobie wmówić, że to nic strasznego, ale wspomnienia z wieczornego seansu nie ułatwiały mi tego.

    
    Zeszłam z łóżka i ostrożnie zmierzałam ku pomieszczeniu z którego wydobył się hałas. Zimna podłoga drażniła moje gorące stopy, a łomoczące serce uniemożliwiało spokojny oddech. Chcąc być jak najciszej próbowałam go wyrównać, ale to sprawiało tylko piekący ból.

Droga do drzwi łazienki wydawała się być nieskończenie długa, a było to zaledwie kilka metrów. Ostrożnie zajrzałam przez szparę między drzwiami i poczułam kamień spadający z serca, jednak po chwili zalała mnie fala najgorszego strachu na ziemi. Widok po drugiej stronie przeszedł wszystkie moje wyobrażenia.

      
    Slash siedział z głową opartą o muszlę klozetową i ciężko dyszał. Jego nagie plecy i twarz były oblane potem. Kurczowo ściskał materiał spodni w palcach i co kilka sekund mocno zaciskał zęby. Koło niego leżała rozwalona szafka, a kawałek dalej strzykawka z heroiną i opaska uciskowa.

     
    Przez moją głowę nigdy nie przebiegło tyle myśli co w tamtej chwili. Nie miałam pojęcia co mam robić. Głosik w mojej głowie niemiłosiernie krzyczał, że to moja wina, bo to ja mu kazałam odstawić to świństwo pod groźbą rozstania. Napłynęły mi łzy do oczu, gdy zrozumiałam, że to naprawdę ja zawiniłam, a jemu tak na mnie zależy, że walczy z tym cholernym głodem.

     
    Wycierając załzawione oczy szybko wbiegłam do pomieszczenia. Zauważyłam jak Slash się wzdrygnął, gdy otworzyłam drzwi. Momentalnie upadłam na kolana koło niego i odgarnęłam mu włosy z twarzy, gdy szarpany konwulsjami zwymiotował do toalety.

- Nie daję rady! Nie daję już rady!!! – pierwszy raz zobaczyłam go płaczącego. Zawsze opanowany, spokojny w tamtej chwili zalany potem i targany dreszczami, płakał.

Mocno go objęłam, a on wtulił się we mnie, wczepiając palce w moją koszulkę. Nuciłam pod nosem jakąś melodię, żeby go uspokoić, ale to nic nie dawało. Nie mam pojęcia jak się czuł, ale to musiało być straszne. Przychodziło to falami, wtedy mocno wbijał palce w moje plecy, zadając tym duży ból, ale to na pewno nic w porównaniu z jego cierpieniem.

     
    Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale w pewnym momencie nie widząc żadnych rezultatów, wyswobodziłam się z jego uścisku i zmoczyłam ręcznik zimną wodą. Przyłożyłam go delikatnie do jego twarzy i zauważyłam malująca się na niej ulgę. Jednak długo to nie trwało, za chwilę została wyparta przez grymas bólu.

     
    Miałam dość. Nie mogłam dłużej patrzeć na cierpienie osoby, którą kocham. Błyskawicznie chwyciłam strzykawkę leżącą niedaleko i wypuściłam część jej zawartości do toalety. Następnie porwałam opaskę i mocno ją zacisnęłam na przedramieniu Saula. Nie wierząc w to co robię, wbiłam igłę w jego żyłę i nacisnęłam tłoczek. Slash w ogóle w tamtej chwili nie kontaktował.

   
     Na efekt nie trzeba było długo czekać. Już po pary sekundach otworzył zmęczone oczy i spojrzał na mnie.

- Co ty zrobiłaś? – wychrypiał głosem tak niepodobnym do jego melodyjnego.

- Pomogłam ci… musisz od tego odchodzić stopniowo. – uśmiechnęłam się i pomogłam mu wstać, następnie dojść do łóżka.

     
    Patrzyłam jak powoli zasypia i wtedy uświadomiłam sobie ile on dla mnie znaczy i ile ja dla niego. Mało kto byłby zdolny do odstawienia heroiny z dnia na dzień dla drugiej osoby.

- Kocham cię. – wymamrotał zaciskając swoją dłoń na mojej.

- Ja ciebie też. – wyszeptałam w odpowiedzi i ucałowałam go w czoło.

   
     Czuwałam nad jego snem przez całą noc.

Liebster Blog Award!!!



Jeeeeeeej~ zostałam nominowana! Cóż za zaszczyt :D
Spotęguje to mój ogromny powrót!   
Serdecznie dziękuje Nami za to wyróżnienie (Z całego serca zapraszam na jej bloga! Polecam i pozdrawiam Konhusia Mercury – Hudson).
               
 Nie mam zielonego pojęcia co mogę więcej napisać, więc przejdźmy już do pytań XD

1.     Co skłoniło Cię do założenia bloga?
Skłoniła mnie do tego chęć podzielenia się z innymi moimi fascynacjami, które przelewałam na papier, ale sądzę że również chęć sprawdzenia się w czymś innym niż jedynie pisanie sprawdzianów i malowanie.

2.     Co daje Ci pisanie?
Pisanie daje mi ulgę. Jest ono dla mnie możliwością wypuszczenia z siebie wszystkich emocji i pokazania tego co myślę, co odczuwam i również jest sposobem na poradzenie sobie z nierealnymi marzeniami i ogólną fascynacją tym  o czym akurat piszę. Poza tym jest to idealny sposób na oderwanie się od beznadziejnej rzeczywistości.

3.     Czy wiążesz przyszłość z tym, co robisz na blogu czy traktujesz to jako hobby?
To jest tylko i wyłącznie hobby. Żeby wiązać przyszłość z pisaniem, trzeba być WYBITNYM.

4.      Przed opublikowaniem rozdziału: Ile razy sprawdzasz poprawność tekstu?
 MILION! (i tak zawsze jest pełno błędów)

5.     Jeśli nie wiesz, jak napisać jakieś słowo: szukasz odpowiedzi w Internecie/słowniku czy używasz innego sformułowania?
Przeważnie sprawdzam w Internecie, ale jeśli się bardzo spieszę i nie mam czasu na sprawdzenie,  to używam innego sformułowania.

6.      Co liczy się dla Ciebie bardziej? Poprawność tekstu czy ciekawa fabuła? 
Jedno i drugie jest ogromnie ważne, ale jeśli muszę wybrać to decyduję się na poprawność (czyli to czego najbardziej mi brakuje). Raz czytałam opowiadanie, które miało niesamowitą fabułę, ale było tak dramatycznie napisane, że szybko się poddałam.

7.      Czym, oprócz prowadzenia bloga, się interesujesz?
Muzyką! Jeśli zakocham się w jakimś nowym zespole, to świata poza nim nie widzę! Zbieram jeszcze na gitarę basową i podręczniki do nauki gry, więc muzyka zajmuje ważne miejsce w moim życiu. Do tego jeszcze dochodzi malowanie.

8.      Masz jakieś konkretne plany na przyszłość?
Chcę zostać nauczycielem biologii albo psychologiem. Czuję wewnętrzną potrzebę pomagania ludziom, a jak to nie wypali, to zostanę sławna XD

9.      Ile znasz języków obcych? Jakie to języki?
Yyyy… (nie)znam trzy języki --> uczyłam/uczę się trzech języków:  angielski, francuski i niemiecki.

10.  Co jest Twoją inspiracją do pisania?
Piosenki, wydarzenia z życia codziennego, ale przede wszystkim moje pragnienia i marzenia połączone z emocjami towarzyszącymi mi przy pisaniu.

11.   Masz jakieś zwierze? 
Brat się liczy?


NOMINUJĘ:

Nie ma  nikogo więcej, ponieważ nie spotkałam się w ostatnim czasie z jakimiś dobrymi blogami, które darzyłabym sympatią.

 Moje pytanka:

1. Dlaczego piszesz bloga z opowiadaniami?
2. Piszesz od razu na komputerze, czy wcześniej robisz to na kartce?
3. Co daje Ci natchnienie i kopa do pisania?
4. Nie jesteś pewna jak coś napisać, sprawdzasz pisownię czy liczysz na szczęście?
5. Ile razy sprawdzasz swoje prace przed opublikowaniem?
6. Wolisz kiedy w opowiadaniu jest wiele postaci, czy tylko „główna grupka”?
7. Co najbardziej Cię denerwuje w prowadzeniu bloga?
8. Jakie masz zainteresowania?
9. Wolisz pióro, długopis czy ołówek i  dlaczego?
10. Masz możliwość spędzenia jednego dnia z dowolną osobą (nawet jeśli odeszła już z naszego świata). Kto to będzie i dlaczego?
11. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka?

      

  „Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."