środa, 11 czerwca 2014

"Miłośc nie wybiera" - ROZDZIAŁ 1

    Kolejny beznadziejny dzień mojego beznadziejnego życia. Kolejny dzień z moją beznadziejną "rodziną". Taaaaaak... Rodziną. Ciężko to tak nazwać, ale co na to poradzić? Nic... rodziny się nie wybiera. Ale w sumie nie dziwie się im, że traktują mnie tak jak traktują... w końcu jestem przypadkiem i to na dodatek demonicznym... Jakbyście nie załapali to jestem nosicielem demona! Nazywam się Momoko Zekuro i mam w sobie demona!!! Demona, którego nazwy nawet nie pamiętam. Hahaha udana jestem, nie? Na szczęście mój cichy towarzysz jeszcze się we mnie nie przebudził, a może na nieszczęście? Miałabym przynajmniej kogoś do towarzystwa na każdą chwilę. Z resztą nie wiem. 
W swoim domu tylko śpię. Z tego względu, że nie wytrzymałabym z moją rodziną nawet godziny, zaraz po przebudzeniu się wychodzę i wracam dopiero koło północy. Ja żyję swoim życiem, oni żyją swoim. Cały czas spędzam z moimi przyjaciółmi. Nie, to nie są przyjaciele, to są znajomi. Przyjacielowi wierzy się bezgranicznie i ufa, a ja nie mogę tak powiedzieć o ludziach z tej wioski. Osobami które mogę nazwać przyjaciółmi jest Naruto Uzumaki, Kakashi Hatake i ewentualnie Sakura Haruno. Naruto mnie rozumie, bo jest taki jak z tą różnicą, że on stał się bohaterem i wszyscy go kochają, a ja jestem zwykłym szaraczkiem, który nawet na misje nie chodzi, tylko czasem dołączam się drużyny siódmej. Wszyscy mieszkańcy Konohy mnie nienawidzą... zresztą z wzajemnością. Naruto z Sakurą często pomagają wygrzebać mi się z dołka, a ja w zamian staram się ich zesfatać ze sobą co, muszę przyznać, daje coraz lepsze rezultaty. Jeśli chodzi o Kakashiego, to poznałam go kiedyś przypadkiem, wpadając na niego na ulicy, ale to inna historia... Innym razem wam ja opowiem. 
    Leniwie zwlokłam się z łóżka i poczłapałam do łazienki. Po drodze zaczepiłam o szafę wyjmując z niej jakieś ubrania. Nie jestem jakąś wyrafinowaną lafiryndą i mam własny styl. Ubieram się normalnie, ale na swój sposób dziwnie. Szorty, bokserka i bluza bez rękawów. Włosy spięte, ale częściej rozpuszczone i trampki, bądź klasyczne buty shinobi. Jestem na poziomie chunina, ale będę walczyła o tytuł jounina, tylko na razie mi Piąta nie pozwala... Gada tam coś o zagrożeniu spowodowanym możliwością przebudzenia się tego czegoś we mnie.  
Przypomniałam sobie, że na jedenastą jestem umówiona z Kakashim na ramen. Popatrzyłam na zegar. Była dziesiąta. Wiedziałam doskonale, że Hatake spóźni się jakieś dwie godziny, więc spokojnie poszłam się umyć. Po jakże cudowny prysznicu, czyściutka i pachnąca zbiegłam do kuchni. Była tam moja mama, ale nie zwróciłyśmy jakoś uwagi na siebie. Wzięłam jabłko w zęby, spięłam włosy i wybiegłam z domu. 
   Jeśli was interesuje mój wygląd to mam fioletowe włosy (farbowane, naturalnie ciemny bląd), szare oczy, jestem wysoka i szczupła. Na lewym nadgarstku wytatułowałam sobie znak Konohy... nigdy nie lubiłam tych opasek. To tyle jeśli idzie o mój wygląd. 
   Do budki z ramen dobiegłam w niecałe dziesięć minut. Spóźniłam się jedyne dwanaście minut i tak jak się spodziewałam Kakashiego nie było, ale co mnie ogromnie zdziwiło Naruto też nie było. Zazwyczaj o tej godzinie zjadał już trzecią miseczkę. Lekko zdziwiona wzięłam gazetę i usiadłam przy ladzie. Zaczęłam czytać tego lokalnego szmatławca. Nie było tam nic ciekawego, jakieś wzmianki o Festiwalu Kwitnącej Wiśni przypominające mi o urodzinach Sakury i inne duperszwańce. Jedynym artykułem jaki na prawdę mnie zainteresował była wiadomość o tym, że w pobliżu wioski szwęda się Itachi Uchiha. Niestety nie było żadnych szczegółów, a miałam nadzieję, że dowiem się czegoś konkretnego o nim. Ile razy pytałam kogoś o niego, czy to Naruto, Kakashiego. Piątą lub Sakure nikt nic nie chciał mi powiedzieć. To było takie denerwujące... 
  Na Kakashiego wcale tak długo nie czekałam. Zdążyłam tylko przestudiować całą gazetę i przeliczyć część moich włosów... Tak wiem, jestem nienormalna, ale nienawidzę się nudzić i czekać. 
- Wybacz, ale...- usłyszałam jego głos za sobą. Od razu poczułam, że to on. Rozpoznałam jego zapach. Taki jedyny i niepowtarzalny. To też jedno z moich dziwactw. Rozpoznaję ludzi po zapachu, ale mam to od małego i Tsunade powiedziała, że jest to efekt posiadanie tego czegoś w środku co zapewne jest jakimś psopodobnym czymś.
- Nie kończ!- warknęłam - Mam tego dość! Człowieku! Ja tu włosy zaczęłam liczyć! W-Ł-O-S-Y!!!- patrzył na mnie dość zdziwiony Tylko, żeby nie było. Ja tylko udawałam złom. Na Kakashiego nigdy nie potrafiłam się gniewać. 
- Oj, no nie gniewaj się - powiedział smutno i popatrzył na mnie. Miał minę zbitego psa (warto dodać, że ponad życie kocham psy), ale ja postanowiłam być twarda. 
- Na swój ślub tez się spóźnisz?! - fuknęłam 
- Jeśli ty będziesz na mnie czekała pod ołtarzem, to nie - takiej odpowiedzi w życiu się nie spodziewałam. Siedziałam tam z rozdziawiona gębom i głupio się lampiłam w Kakashiego. 
- Spokojnie! Żartowałem - jak to miał w zwyczaju zaczął się drapać po tyle głowy i śmiać, a ja póściłam focha. Tylko nie mylcie focha z obrażeniem się, ponieważ w moim wykonaniu to dwie różne rzeczy. - Gniewasz się? - zapytał niepewnie. Popatrzyłam na niego spodbyka. 
- Nie! - krzyknęłam i przytuliłam się do niego. Taaak... byłam jedną z niewielu osób, które mogły sobie na to pozwolić. Właśnie. Wspomniałam, że między mną, a Kakashim jest dwanaście lat różnicy? Nie? No to wspominam. On ma dwadzieściadziewięć lat, a ja siedemnaście. Wiem, wiem. On stary, a ja gówniara. Słyszałam niejeden raz tą gadkę od rodziców i Piątej, ale oni wyobrażają sobie niewiadomoco, a my jesteśmy tylko przyjaciółmi... chyba. 
- No dobra, starczy tych słodkości. - odskoczyłam od szarowłosego jak poparzona. Za nami stał rozradowany Naruto i lekko zmieszana Sakura. Nawet nie chcę wiedzieć co oni sobie pomyśleli.

~~*~~ 
  
Mam wolny czas i postanowiłam coś napisać, ale nie miała natchnienia do tamtego opowiadania, więc powstało to coś XD Nie wiem jak się podoba, ale osobiście uważam, że jest lepsze od tamtego gówna.

2 komentarze:

  1. Ooo, jakie zmiany <3 Mi osobiście się podoba i wygląd bloga i nowa treść :)

    OdpowiedzUsuń